Bałkański zew cz. 1 – czyli atrakcje Sarajewa

W grudniu ubiegłego roku wybrałam się na wycieczkę do Sarajewa. Aby dodać trochę animuszu powiem, że pojechałam tam z kolegą, który jest pasjonatem starych samochodów, więc tę trasę, wcale nie taką krótką pokonaliśmy Maruti. Jest to niewielkich rozmiarów, indyjski samochód na licencji Suzuki. Niezwykle niebezpieczny, czego dowodzi fakt, że nigdy nie przeprowadzono na nim żadnych testów bezpieczeństwa. Jest za to absolutnie tani i oszczędny – tankowanie pełnego baku to koszt zaledwie 75 zł, co w dzisiejszych czasach oznacza jazdę niemal za darmo. Na tę zaporową cenę wpływa również fakt, że ten konkretny egzemplarz jest w gazie.

Sarajewo, czyli na styku kilku kultur

Zwiedzanie Sarajewa oraz całej Bośni i Hercegowiny bez znajomości tła kulturowego jest mojej opinii bezsensowne, dlatego tytułem wstępu wspomnę tu o tym w paru słowach. 

Bośnia i Hercegowina to państwo składające się z dwóch części: Federacji Bośni i Republiki Serbskiej. W kraju tym żyją 3 nacje: muzułmańscy Bośniacy, prawosławni Serbowie oraz chrześcijańscy Chorwaci. Ziemie te mają 3 prezydentów reprezentujących interesy wszystkich narodowości i mówi się tam w 3 językach. Stąd Sarajewo, czyli stolica Bośni nazywana jest „Jerozolimą Europy”, gdyż obok siebie koegzystują wyznawcy 3 różnych religii, a co za tym idzie w niewielkiej odległości od siebie stoją meczety, cerkwie i kościoły. Federacja Bośni chciałaby zlikwidować Republikę Serbską, zaś Republika Serbska chciałaby przyłączyć się do sąsiedniej Serbii. Nie trudno więc sobie wyobrazić, że sytuacja w tym kraju jest napięta.

Z resztą nie tylko tam, nie przez przypadek funkcjonuje związek frazeologiczny – “bałkański kocioł”, bo na Półwyspie Bałkańskim jest naprawdę ciekawie – Serbia ma kosę z kosowskimi Albańczykami o Kosowo, a Grecja nakazała zmienić nazwę Macedonii na Macedonię Północną, bo uważają nazwę tej krainy na swoje dziedzictwo narodowe.

Atrakcje Sarajewa

Już sam spacer po Sarajewie może być atrakcją samą w sobie, bowiem, gdy spojrzymy pod nogi możemy ujrzeć widoczną obok na zdjęciu różę Sarajewską. Są to wypełnione żywicą i czerwoną farbą zagłębienia w chodnikach, upamiętniające miejsca, gdzie podczas wojny w latach 1992-1996 zginęły co najmniej 3 osoby. Było to najdłuższe i najbardziej krwawe wydarzenie w Europie po II wojnie światowej. Był to atak wymierzony przez Serbów, po ogłoszeniu niepodległości przez Bośnię i Hercegowinę.

Idąc wzdłuż rzeki Miljacka dochodzimy do ratusza w stylu orientalnym, mijając chwilę wcześniej Most Łaciński, gdzie w wyniku zamachu na arcyksięcia Habsburga rozpętano I wojnę światową. Co do ratusza, wejście do środka jest płatne 25 zł za osobę. Wnętrze jest naprawdę piękne. 

Kolejnym, wartym odwiedzenia miejscem jest Muzeum Dzieciństwa Czasu Wojny, które składa się w całości z dziecięcych przedmiotów, zabawek, rzeczy osobistych, przekazanych przez osoby, które wojna zastała w dzieciństwie i ocaleli. Przy każdym eksponacie znajduje się opis wspomnienia człowieka, do którego należał dany eksponat. Bilet wstępu kosztuje 25 zł. Bardzo poruszające miejsce,

Warto również przejść się po Starym Mieście, pokręcić się i zgubić w małych, kameralnych uliczkach, przy których oprócz licznych sklepów wznoszą się blisko siebie katedry chrześcijańskie i meczety, przy czym tych drugich jest zdecydowanie więcej. Zostawiam Was ze zdjęciami.

Wędrując uliczkami Sarajewa można się natknąć również na Wieczny Płomień – jest to pomnik wojskowy poświęcony ofiarom II wojny światowej. Ogień ten płonie ponoć non stop, od kilkudziesięciu lat, Gdy przyszliśmy, grzał się przy nim bezdomny, ale chwilę później odszedł.

Starówka Sarajewa nie jest duża i wszystkie wyżej wymienione miejsca odwiedziłam w przeciągu jednego dnia. Nie rozpisywałam się dużo na ich temat, ponieważ informacji na ich temat w Internecie jest całe mnóstwo. Są to popularne i standardowo odwiedzane przez turystów okolice. W kolejnym poście będzie bardziej nietypowo, a przez to i ciekawie, bo przedstawię urbexową stronę Sarajewa :).