Nie lubię polskich Tatr latem. Unikam ich jak ognia o tej porze roku. Lato chętnie spędzam w Tatrach Słowackich eksplorując pozaszlaki. A ponieważ w Polskich Tatrach mam jeszcze parę dróg i szczytów do nadrobienia, to chętnie wracam w nie wczesną jesienią, gdy nie jest już tak tłoczno, jeśli chodzi o ilość turystów na szlakach.
I tak oto początkiem października trafiłam do Morskiego Oka. Znajomi zarezerwowali nocleg w schronisku, to taki coroczny rytuał można by rzec. Honorowane w tym miejscu zniżki dla członków Alpenverein, więc mając wykupione tam ubezpieczenie zapłaciłam za pobyt nieco mniej 😉.
Morskie Oko – gdzie warto dalej pójść?
Nie ma bardziej popularnego miejsca w Polskich Tatrach niż Morskie Oko. Myślę, choć jest tylko moja subiektywna opinia, że był tam chociaż raz w życiu prawie każdy Polak. Dzięki dogodnej, ale też znienawidzonej przez wielu (w tym przeze mnie) asfaltowej drodze, staw ten dostępny jest dla wszystkich – rodzin z małymi dziećmi, ludzi, którzy po górach nie chodzą, wycieczek szkolnych, nawet niepełnosprawnych na wózkach. Większość ludzi, kończy wycieczkę robiąc sobie zdjęcie na tle Mięguszy i jedząc szarlotkę w schronisku. Tymczasem dla wytrawnych turystów Morskie Oko to miejsce, z którego szybko uciekają z uwagi na tłumy.
Dla mniej wprawionych turystów możliwe jest obejście tego stawu dookoła oraz wejście nieco wyżej, nad Czarny Staw pod Rysami. Stamtąd wiedzie szlak na Rysy oraz na Przełęcz pod Chłopkiem. Być może trudno w to uwierzyć, ale nie przeszłam jeszcze żadnego z nich. Słyszałam natomiast, że droga wiodąca na Przełęcz pod Chłopkiem jest eksponowana i trudna. Rysy także dużo łatwiej zdobyć od słowackiej strony i opis mojego wejścia właśnie tą drogą znajdziecie tutaj.
Z Morskiego Oka można także dojść niebieskim szlakiem przez Świstówkę do Doliny Pięciu Stawów Polskich. Uważam, że to świetna i nie trudna trasa, którą bardzo serdecznie polecam. Link do trasy zaznaczonej na mapie turystycznej tutaj.
Kolejnym punktem do którego warto się udać z Morskiego Oka jest Dolina Za Mnichem. Prowadzi mi niej wygodna, oznakowana na żółto ścieżka zwana Ceprostradą. To także szlak dla każdego, bez względu na górskie doświadczenie. Droga jest naprawdę maksymalnie komfortowa i była swego czasu obiektem kontrowersji z uwagi na fakt, że jej budowa mocno naruszyła środowisko naturalne. Z Doliny za Mnichem można kontynuować wędrówkę Ceprostradą i wejść na Szpiglasowy Wierch, skąd rozpościera się jeden z moich ulubionych widoków z Polskich Tatrach. Bardzo polecam, wejście od tej strony jest naprawdę łatwe, link do zaznaczonej ścieżki na mapie dostępny tutaj.
Później alternatywą jest zejście ze Szpiglasowej Przełęczy do Doliny Pięciu Stawów, a dalej do Wodogrzmotów Mickiewicza i Palenicy, gdzie po wcześniejszej rezerwacji online i uiszczeniu opłaty możecie zostawić swój samochód. Jest to fajne kółeczko, ale należy mieć na uwadze, że szlak biegnący od Szpiglasowej Przełęczy do Piątki w górnej części ubezpieczony jest łańcuchami, bardziej stromy i nie tak prosty jak Ceprostrada.
Dolina za Mnichem i Wrota Chałubińskiego
Z Doliny za Mnichem można także na rozwidleniu szlaków skręcić w lewo (idąc od Morskiego Oka) i wejść na Wrota Chałubińskiego. Jest to przełęcz łącząca Kopę nad Wrotami oraz Głaźną Czubę, ale bardziej ogólnie można powiedzieć, że znajduje się gdzieś między Szpiglasowym Wierchem a Cubryną. To właśnie Wrota Chałubińskiego obraliśmy sobie za cel naszej październikowej wycieczki. Szlak nie jest zbytnio trudny, ale stromy. Nigdy nie szłam nim w lato, ale wtedy, w październiku wdrapałam się tam bez kijków w samych raczkach. W całym żlebie prowadzącym na Wrota zalegał mokry śnieg, więc wejście oraz tymbardziej zejście nie było najprzyjemniejsze. Same widoki z przełęczy nie są zbyt rozległe, bo ograniczone z dwóch stron ścianami sąsiadujących szczytów, nie mniej sam krajobraz ze Stawem Staszica (który okresowo zanika), zboczem Miedzianego po lewo i Tatrami Bielski po prawo w tle jest piękny. Natomiast po drugiej stronie Wrót jawi się Ciemnosmreczyński Staw i dolina o tej samej nazwie.
Podsumowanie
Schronisko nad Morskim Okiem jest więc doskonałą bazą wypadową i odchodzi stamtąd mnóstwo szlaków o zróżnicowanym poziomie trudności. Nie trzeba jednak robić specjalnej reklamy temu miejscu, bo trudno tam znaleźć wolne terminy na noclegi, zwłaszcza w sezonie letnim. Mnie to zupełnie nie przeszkadza, bo jak wspomniałam na początku – unikam polskich Tatr w ciepłe miesiące, a powracam w nie, gdy się ochłodzi.
3 komentarze
Jula
25 lutego, 2023 at 11:25 amNad Morskim Okiem byłam dwa razy i na całej trasie najbardziej podobały mi się te schodkowe skróty 😀 Chociaż jakaś namiastka górskiego szlaku. Jak byłam tam pierwszy raz za dzieciaka, jeszcze nie było takich tłumów, ale kilka lat później nawet w deszczu ludzi było wszędzie pełno. I w sumie sama nie wiem, co o tym wszystkim myśleć. Bo z jednej strony fajnie, że niemalże każdy może dotrzeć do tak pięknego miejsca, jakim jest Morskie Oko, Z drugiej strony przez te tłumy, miejsce traci swój dawny urok. No i dochodzą do tego negatywny wpływ na środowisko. Chyba jednak stoję po stronie tych, którzy uważają, że nie każde miejsce powinno być dostępne dla każdego. Turystyka masowa nie jest dobra. Ani dla Ziemi ani dla nas samych. I choć niekiedy chciałoby się być w tych wszystkich miejscach, które wielokrotnie oglądamy na Instagramie, ja już się pogodziłam z tym, że życie jest zbyt krótkie, by dotrzeć wszędzie, poza tym wolę chadzać własnymi ścieżkami a niektóre miejsca oglądać tylko na zdjęciach. Chociażby jak te monumentalne góry. Nie twierdzę, że w Tatry już nigdy więcej nie pojadę, ale na pewno nie jest to mój priorytetowy kierunek. Fajnie, że można sobie również tak wirtualnie podróżować dzięki blogom właśnie.
Komentarz mało na temat samego wpisu i proponowanych tras, ale jakoś tak po jego przeczytaniu naszło mnie na takie rozważania 😀
Pozdrawiam
Aleksandra Jabłońska
27 lutego, 2023 at 8:58 pmBardzo dziękuję za ten obszerny komentarz ;), niezmiernie mnie cieszy, że wracasz na mojego bloga, czytasz i piszesz komentarze – Dziękuję! :D. To czy turystyka masowa jest dobra czy nie, to bardzo trudny i złożony temat. Po prostu kiedyś świat nie stał otworem jak teraz. Ja uważam, że należy robić to, co się czuje, nie tylko w turystyce, ale na każdej płaszczyźnie życia. Czyli nie lubię tłumów w górach – to chodzę tam, gdzie ich nie ma :).
Skoro Tatry to nie Twój priorytetowy kierunek, to jakie góry lub inne podróżnicze destynacje są dla Ciebie ważne?
Jula
2 marca, 2023 at 11:23 amZ górskich kierunków, w Polsce niezmiennie ciągnie mnie w Karkonosze. Uwielbiam tamte rejony i bardzo chciałabym tam znów wrócić. I w Beskidach jeszcze nie byłam. A z dalszych miejsc, to Dolomity. I Andy! Ale ogólnie już od jakiegoś czasu nie planuję specjalnie swoich wyjazdów i na ostatnią chwilę wybieram kierunek, więc kto wie, gdzie mnie znowu poniesie 😉