Menu
Podróże po świecie

Industrialne bebechy, czyli Dolní Vítkovice w Ostrawie

dolni vitkovice ostrava

Relacja na story na moim Instagramie z Dolní Vítkovice zrobiła prawdziwy szał wśród moich odbiorców. I nic dziwnego, ja o tym obiekcie wiedziałam już od dawna, wielokrotnie przejeżdżałam też przez Ostrawę, ale jakoś nigdy do tej pory nie udało mi się zwiedzić tego niezwykłego miejsca. Aż pewnego kwietniowego weekendu postanowiłam skrzyknąć kilku znajomych i wyruszyliśmy w kierunku Czech. Sam dojazd nie zajął nam dużo czasu, bo Dolni Vitkovice oddalone są zaledwie o pół godziny drogi samochodem od polskiej granicy, a my pochodzimy z południa Polski.

ostrava dolni vitkovice
Dolni Vitkovice, Ostrava
Dolni Vitkovice – zwiedzanie

Już przy samym parkingu, kiedy tylko zbliżyliśmy się do tej nieczynnej huty, ogarnął mnie zachwyt. Pewnie Ci z Was, którzy obserwują mnie na Instagramie wiedzą, że jestem wielką fanką urbexu i opuszczone obiekty zawsze wzbudzają moje zainteresowanie. Dolni Vitkovice opuszczone nie są, ale nie pełnią już swoich pierwotnych funkcji. Są po prostu ciekawą atrakcją turystyczną i przykładem na to, jak w mądry sposób można zaadaptować tereny poprzemysłowe.

Po obiekcie można poruszać się samodzielnie, oglądając pozostałości z zewnętrz. My jadąc tam nie wiedzieliśmy tego, więc przez pierwsze kilkanaście minut po przyjeździe szukaliśmy kas biletowych. Oznaczenia są słabe. Gdyby ktoś z Was po lekturze tego wpisu poczuł się zainspirowany i zechciał pojechać do Dolni Vitkovice i wykupić wycieczkę z przewodnikiem, to poniżej wrzucam zdjęcie budynku w którym znajdują się kasy biletowe:

Jeśli chodzi o wycieczki z przewodnikiem, to jest ich kilka, ale bardziej popularną jest ta zatytułowana: „obwód wielkiego pieca”. Bilet kosztuje 250 czeskich koron, o ile dobrze pamiętam. Wycieczka odbywa się w języku czeskim, więc dla obcokrajowców przygotowano audio-przewodnika na słuchawkach. Oprócz tego na czas zwiedzania dostaje się gustowne, pomarańczowe kaski.

I oczywiście fajnie jest dowiedzieć się czegoś ciekawego słuchając nagrania, ale jeszcze lepiej słucha się żywego przewodnika, który opowiadał dużo więcej niż obejmuje nagranie. W sytuacjach z życia codziennego w Czechach spokojnie można dogadać się po polsku, Czesi dobrze rozumieją Polaków. Mam wrażenie, że oni dużo lepiej rozumieją nas niż my ich. Ale w sytuacji, kiedy opisywane są skomplikowane proces powstawania koksu, różnice językowe stają się już wyraźne. Stąd też osobiście byłam rozczarowana, że nie rozumiałam co mówi przewodnik.

Bolt Tower

Wycieczka, którą wykupiliśmy nazywała się „obwód wielkiego pieca”, a wielki piec przemianowano na Bolt Tower – czyli taras widokowy wraz z kawiarnią na szczycie. Aby posiedzieć w kawiarni należy wykupić osobny bilet, z czego część pieniędzy jest do wykorzystania na barze. Na Bolt Tower wjeżdża się windą, a na sam szczyt wieży wchodzi się jeszcze samodzielnie na nogach, 

Z Bolt Tower rozciągają się rozległe widoki na Ostrawę, a także na cały kompleks Dolni Vitkovice. Mnie osobiście kształt pozostałości w środkowej części powyższego zdjęcia wraz z tymi cylindrami (czy jak się to zwie) i kominem kojarzą się z wielką, zardzewiałą lokomotywą ;).

Z Bolt Tower schodziliśmy pieszo, po schodach. Widok tej całej skomplikowanej maszynerii po drodze naprawdę robi wrażenie. Na jednym z blogów ktoś napisał, że Dolni Vitkovice, to jakby „ktoś odwrócił starą fabrykę na lewą stronę i pokazał wszystkie jej wnętrzności...” (cytat pochodzi stąd -klik-). Muszę przyznać, że to wyjątkowo trafne określenie.

Na sam koniec zajrzeliśmy jeszcze do… sterowni? Nie wiem dokładnie jak to pomieszczenie się nazywa, ale było to niegdyś centrum dowodzenia całej huty, fabryki i kopalni. Dziś wchodząc tam można mocno poczuć klimat postkomunistyczny. Kolega odkrył też akcent humorystyczny w podpisie jednego z licznych w tym pomieszczeniu przycisków ;).

Dolni Vitkovice – podsumowanie

Tytułem zakończenia – na mnie huta Dolni Vitkovice wywarła ogromne wrażenie. Jest to piękny, monumentalny obiekt, a mówiąc bardziej dosadnie – tona zardzewiałej stali, ale tak ciekawa, że trudno przejść obok niej obojętnie ;). Jest to także miejsce niezwykle fotogeniczne, także każdy fotograf na pewno się nie zawiedzie. Bardzo, bardzo polecam.

Dolni Vitkovice, to również miejsce festiwalu muzycznego Colours of Ostrava, który odbywa się co roku w lato (dokładnie za jakiś miesiąc). Myślałam, żeby kiedyś się na niego wybrać, ale na pewno nie w tym roku, ze względu na ceny biletów. Na koncerty i festiwale jeździłam kiedyś często, a że było to w liceum i na początku studiów, to koszty były zupełnie inne niż teraz. A moim ulubionym festiwalem był Woodstock (teraz Poland Rock Festiwal), który jest za darmo (ale już z niego wyrosłam). 

Na koniec zostawiam Wam jeszcze kilka zdjęć z huty Dolni Vitkovice. Jeśli zastawiacie się, czy warto tam pojechać – zdecydowanie warto!

dolni vitkovice

Brak komentarzy

    Dodaj komentarz