W tym poście chciałabym przedstawić i opisać moje doświadczenia oraz przemyślenia odnośnie czerwcowego, dwudniowego pobytu w Górach Izerskich.
Jak wskazuje tytuł posta, góry Izerskie dzielą się na część polską i część czeską. W trakcie mojej wycieczki, jednego dnia wybrałam się wraz z moimi towarzyszami w część polską, a drugiego dnia w część czeską, toteż postanowiłam dokonać małej analizy porównawczej. Wiem, tytuł brzmi trochę jak rozprawka w szkole 😃.
Polskie Góry Izerskie
Polska część Gór Izerskich niemal od pierwszych chwil mnie zdumiała. Bo gdy idę w góry, to przyzwyczajona jestem, że trasa przebiega najpierw w górę – na szczyt, a potem na dół – do parkingu. To truizmy, ale w polskich Górach Izerskich jest inaczej. Początkowo szliśmy albo po płaskim, albo w dół 🤷♀️. Otaczał nas piękny las, ale kilka kilometrów dalej mała ilość bodźców i monotonny teren zaczynają nużyć.
Później krajobraz zaczął się odrobinę zmieniać – na taki, w którym trochę zajeżdżało Beskidem Niskim, który notabene uwielbiam za sielskość i kameralność. Spadł również niewielki deszcz, w ramach urozmaicenia. I tak idąc po płaskim terenie, albo w dół doszliśmy do kultowego miejsca – Chatki Górzystów na Hali Izerskiej. Chatka Górzystów słynie z naleśników z jagodami, albo pieczarkami i serem. Zamawia je 90% turystów odwiedzających to miejsce. Chatka Górzystów to było również również najbardziej oblegane miejsce na trasie, którą pokonaliśmy tego dnia. Upodobali je sobie zwłaszcza rowerzyści. Z resztą – wyprzedzając fakty, Góry Izerskie to moim zdaniem znakomite miejsce dla fanów jednośladów 😉.
Po przerwie na wspomniane wyżej naleśniki oraz inną strawę wyruszyliśmy w dalszą trasę – w kierunku Wysokiej Kopy i Wysokiego Kamienia. Wysoka Kopa to najwyższy szczyt Gór Izerskich, ze skrzyneczką na pieczątkę. Jest to istotne dla tych turystów, którzy robią Wielką Koronę Gór Polski, a więc 28 szczytów wszystkich polskich pasm górskich. Żeby było śmieszniej, aktualnie na szczyt Wysokiej Kopy nie da się legalnie wejść, z uwagi na ochronę cietrzewia (taki ptaszek), toteż przeniesiono słupek sygnalizujący szczyt trochę niżej. Pod słupkiem zgromadziła się kolejka turystów chcących przybić pieczątkę do specjalnej książeczki, potwierdzającej zdobycie danego szczytu z Korony Gór Polski, lub celem zrobienia pamiątkowego zdjęcia.
Później kierowaliśmy się w stronę ostatniego punktu w tym dniu – Wysokiego Kamienia. Charakter szlaku trochę się zmienił. Było więcej podejść do góry, więcej widoków po drodze i trochę głazów.
Z Wysokiego Kamienia rozciągał się bodaj najlepszy widok tego dnia. Po kilometrach wędrówki w monotonnym lesie, na końcu czekała miła odmiana. Popsuta jednak, moim zdaniem przez tą dziwną wieżę. Wieża wyglądała na niedokończoną, trochę nieudolnie próbującą naśladować… hmm… średniowiecze? Rozumiem, że miała spełniać funkcję atrakcji. Uważam jednak, że szpeci krajobraz. A Wy jak sądzicie? Obok wieży znajduje się schronisko o podobnym architektonicznie charakterze – bez atrakcyjnej oferty gastro, tylko z szarlotką, słonymi przekąskami i napojami; bez klimatu i bez toalety (pewnie dlatego, że w schronisku brak bieżącej wody).
Polskie Góry Izerskie – podsumowanie
Generalnie ktoś na podstawie zamieszczonych tutaj zdjęć mógłby stwierdzić, że te polskie Izery nie są takie nudne. Ja jednak fotografowałam najciekawsze i najładniejsze miejsca na trasie. Pomiędzy nimi były kilometry monotonnego lasu. Łącznie przeszliśmy tego dnia jakieś 24 km, w tym zdecydowaną większość właśnie lasem. Z tego powodu uważam, że polskie Izery idealnie sprawdzą się dla rowerzystów, bo sama jazda rowerem to atrakcja i przyjemność. Jeśli chodzi o pieszych turystów – cóż, są lepsze miejsca, np. czeska część Gór Izerskich 😀.
Czeska strona Gór Izerskich
Drugiego dnia pobytu w Izerach postanowiliśmy poeksplorować czeską stronę, zaczynając swą wędrówkę w miejscowości Hejnice. Już od samej drogi dojazdowej tamtejsze góry prezentowały się bardziej okazale. Wchodząc w głąb szlaku zdecydowanie czuć było odmienny charakter tych gór, w porównaniu ze stroną polską.
O ile polskie Góry Izerskie nie do końca spełniły moje oczekiwania, o tyle czeska strona niemal od pierwszych chwil wywołała u mnie zachwyt. Gdy doszliśmy do pierwszego miejsca o nazwie Frýdlantské cimbuří, a konkretniej na punkt widokowy Brandfels, stwierdziłam, że tu to naprawdę są góry 😅. W dodatku niemal puste i bardzo, bardzo widokowe. Spójrzcie sami.
Czeskie Izery zwane Jizerské hory mają charakter skalny, coś jak polskie Góry Stołowe. Są piękne, różnorodne, a bodźców w czasie marszu jest pod dostatkiem 😊. Z Frýdlantské cimbuří ruszyliśmy dalej w kierunku kolejnego punktu widokowego o nazwie Jizera.
Aby wejść na Jizerę trzeba zboczyć z głównego szlaku i podejść trochę do góry, ale szło się przyjemnie. Na szczycie strasznie wiało, co widać zwłaszcza na pierwszym zdjęciu. Koledze wiatr porwał czapkę, ale później udało się odzyskać ją z powrotem 🙂. Wpisałam się również do zeszytu ukrytego w skrzynce (też na pierwszym zdjęciu). Takie skrzynki znajdują się na wielu słowackich i czeskich szczytach. Kiedy tylko mam możliwość to staram się zostawić ślad na papierze, że byłam na danej górze. Choć czasem zdarza się, że zeszyt jest zbyt mokry, bo do skrzynki dostała się wilgoć, lub nie ma żadnego długopisu.
Ostatnim punktem widokowym był Ořešník z pięknym widokiem na miasteczko Hejnice. Wejście na szczyt jest strome i eksponowane, ale z licznymi ułatwieniami w postaci wykutych w skale stopni i barierek po obu stronach schodów.
Dalej kierowaliśmy się już w stronę Hejnic z potężnym, górującym nad miastem kościołem. Zrobiliśmy przy okazji kółko o długości również około 24 km.
Polskie vs czeskie góry Izerskie – podsumowanie
Gdybym więc miała wyłonić faworyta w tym pojedynku, to zdecydowanie byłaby to czeska część Izerów. Czeskie Izery absolutnie dały radę i spełniły moje oczekiwania. Wędrówka po nich to była dla mnie czysta przyjemność 😊. Jeśli więc jesteście turystami pieszymi, serdecznie polecam wybrać się do Czech. Jeśli zaś chcecie eksplorować Izery rowerem, to polska strona jest pod tym kątem super, chociaż i na czeskiej stronie zdarzają się rowerzyści.
Brak komentarzy