Menu
Góry

W morzu kwiatów i mgły, czyli pierwszy kontakt z Tatrami Bielskimi

w morzu kwiatów i mgły czyli pierwszy kontakt z Tatrami Bielskimi

Początkiem sierpnia wybraliśmy się ze znajomymi w Tatry Bielskie. Jest to malutkie pasemko leżące w słowackiej części Tatr, niewielkie, ale na tyle charakterystyczne, że nie da się go pomylić z niczym innym. Wizytę w tamtych rejonach planowałam już od dawna, ale mam straszną słabość do Tatr Wysokich, a mówiąc ściślej do groźnych, chłodnych, monumentalnych granitów, więc całe lato na maxa wykorzystuję, chodząc po tych wyższych partiach. Lato jednak to czas niestabilnej, burzowej pogody. Często, gdy w prognozach pogody straszą burzami, to ich nie ma, czasem pogoda ma być dobra, a po chwili niespodziewanie się psuje.

Tak było i tym razem. Padło na Tatry Bielskie, bo z tego co pamiętam był to jedyny obszar Tatr, gdzie tego dnia nie prognozowano burz. Jak się później okazało, w całym rejonie Tatr panował mój ulubiony rodzaj pogody, tj. słonecznie z impresjami chmur, poza Tatrami Bielskimi właśnie, które pozostały szczelnie przez te chmury otulone.

W morzu mgły i kwiatów

Uważam, że w każdej aurze pogodowej tkwi pewna magia, każda ma swój niepowtarzalny klimat. Był początek sierpnia, zbocza pokrywała piękna zielona trawa oraz dywan kwiatów i to nie tylko wierzbówki, znanej głównie z Hali Gąsienicowej, ale także innych gatunków, których nazw nie wymienię, bo się na roślinach nie znam.

Było mokro, ślisko i błotniście, jakby kilka dni wcześniej padało. W Tatrach Bielskich niewiele jest znakowanych szlaków turystycznych i żaden z nich nie prowadzi na szczyty, co najwyżej na przełęcze. Pierwszym miejscem do którego dotarliśmy tego dnia była Szeroka Przełęcz, rozpostarta między Płaczliwą Skałą, a Szalonym Wierchem. Żadnych widoków nie uświadczyliśmy, wszystko było w morzu mgły. Później mój znajomy, będący w tym samym czasie na jednym ze szczytów z okolicy Doliny Kieżmarskiej, a więc rzut berem od Tatr Bielskich, podesłał mi zdjęcia, z których wynikało, że Tatry Bielskie to właściwie jedyny rejon w pobliżu, gdzie występowało tak duże zachmurzenie.

Błądząc wśród mgły

Czasem pogoda w górach potrafi się diametralnie zmienić w bardzo krótkim czasie. Tego dnia wiadomo było jednak, że to nie nastąpi – i nie nastąpiło. Ruszyliśmy dalej w kierunku Przełęczy pod Kopą, gdzie Tatry Bielskie łączą się z Wysokimi. Zapewne rozciąga się stamtąd imponujący widok na pobliski Jagnięcy Szczyt, ale wtedy mogliśmy go zobaczyć jedynie oczami wyobraźni. Jest zatem dobry powód, aby w Tatry Bielskie kiedyś jeszcze powrócić w lepszej pogodzie 🙂

Tatry Bielskie w mojej opinii są dobre dla osób na każdym etapie zaawansowania. Nie występują tam żadne trudności techniczne, orientacyjne, ani te związane z ekspozycją. Ufam, że widokowo również Was nie zawiodą, więc jeśli szukacie inspiracji na niebanalną tatrzańską wycieczkę w tegoroczne lato (bo wszystkie szlaki powyżej schronisk są w Słowackich Tatrach zamknięte do 15 czerwca), to ja Wam serdecznie ten właśnie rejon polecam.

Brak komentarzy

    Dodaj komentarz